Recenzja filmu

Belfegor - upiór Luwru (2001)
Jean-Paul Salomé
Sophie Marceau
Michel Serrault

Upiorna mumia atakuje

Ludzie lubią się bać, to prawda oczywista. Od wieków, jeśli nie tysiącleci, straszą siebie nawzajem opowieściami o powracających zza grobu duszach, olbrzymich zwierzętach, wampirach oraz o
Ludzie lubią się bać, to prawda oczywista. Od wieków, jeśli nie tysiącleci, straszą siebie nawzajem opowieściami o powracających zza grobu duszach, olbrzymich zwierzętach, wampirach oraz o najróżniejszej maści upiorach, strzygach i czarownicach. Wywoływany przez nie przebiegający po plecach dreszczyk, jest niemiły, ale jednocześnie bardzo przyjemny. Nikt nie może dowieść prawdziwości tych historii, podobnie jak ich fałszywości. Właśnie dlatego cieszyły się i cieszą dużym powodzeniem. Bo to nie samych istot boją się ludzie, ale nastroju grozy, jaki im towarzyszy. Skrzypiące podłogi, szeleszczące zasłony, cień widziany kątem oka - to właśnie przemawia do wyobraźni, która sama zaczyna tworzyć koszmarne wizje. Cichy szept o wiele bardziej przeraża niż krzyk czy normalny głos, bo strach jest wytworem umysłu. Gdy widać wyraźnie źródło lęku, można je łatwo zanalizować, poznać i przestaje ono być aż tak przerażające. O tym wydają się zapominać niestety twórcy "Belphegora- upiora Luwru", który właśnie wchodzi na nasze ekrany. Nie jest to film zły, ale widzowie, którzy "lubią się bać" raczej się nie przestraszą, a gęsia skórka będzie wywołana przez klimatyzację, a nie wydarzenia na ekranie. Jest początek XXI wieku. W słynnym na cały świat Luwrze grupa badaczy odnajduje schowaną w magazynach mumię. Ma ona około 3500 lat i została odnaleziona w 1935 roku przez egiptologa Pierre'a Desfointanesa. I nie byłoby w tym odkryciu nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że załoga statku transportującego mumię zmarła w tajemniczych okolicznościach, a wraz z otwarciem trumny, zaczynają się dziać w Luwrze dziwne rzeczy. Wybuchają gabloty, nie działają systemy alarmowe, a wszystkie napędzane prądem urządzenia, ni stąd ni zowąd wyłączają się. W tajemniczą sprawę wciągnięta zostaje piękna Lisa, która mieszka wraz z babcią tuż przy Luwrze, a piwnica jej mieszkania zostaje połączona z podziemiami muzeum. Wkrótce przypadną jej w udziale niesamowite wydarzenia, których nie da się i nie można wytłumaczyć racjonalnie... Fabuła filmu została napisana w oparciu o powieść Arthura Bernede'a pod tym samym tytułem.Nie pierwszy raz Belphegor inspiruje filmowców, w marcu 1965 roku na ekranach francuskich telewizorów zagościł serial opowiadający o legendarnym upiorze. Zawładnął on wyobraźnią widzów do tego stopnia, że dzieci zaciągały rodziców do Luwru w poszukiwaniu Belphegora. Obawiam się, że tym razem nie wywoła on aż takich emocji. Nowy Belphegor, wygląda chwilami jak klaun, jest bardzo sztuczny, niekiedy nawet groteskowy i, co najważniejsze, nie straszy. Powód jest jeden - widzimy ducha "w całości", jest on nie mniej rzeczywisty niż goniący go strażnicy. Zmienia się w bardziej mistyczną istotę dopiero pod koniec filmu, ale jest wtedy już za późno. Twórcom filmu zabrakło też dystansu do opowiadanej historii i jej bohaterów. Z tego powodu niektóre postacie (detektyw, strażnik-egiptolog) są sztuczne i nudne. Dialogi też pozostawiają wiele do życzenia. Przede wszystkim nie brzmią jak rozmowa, ale jak kwestie bohaterów z innych filmów, cytowane przez początkujących aktorów. Wrażenie sztuczności potęguje niefortunne tłumaczenie niektórych słów, które rozśmieszając, zmienia zupełnie nastrój widza. Szczęśliwie wszelkie niedociągnięcia "nadrabia", przez samą tylko obecność, piękna Sophie Marceau, nazwana kiedyś "najlepszym towarem eksportowym Francji". Jej uroda i talent sprawiają, że sceny z udziałem Sophie są niewątpliwie najlepsze w całym filmie. Możliwości jej postaci, Lisy, nie zostały do końca wykorzystane przez scenarzystów i reżysera, ale Sophie dobrze sobie poradziła. Lekko i bez przesadnych, nerwowych, "nawiedzonych" gestów czy min (vide Milla Jovovich w "Joannie D'Arc") przekonująco gra swoją bohaterkę. Drugą zaletą filmu są piękne zdjęcia Luwru. Ekipa filmująca "Belphegora - upiora Luwru" dostąpiła wielkiego zaszczytu, jakim jest uzyskanie zgody na filmowanie wnętrza muzeum. Dzięki temu widz zwiedza je: nie tylko podziemie, gdzie za średniowiecznym murem obronnym, mają swe laboratoria naukowcy, ale też przeróżne zakamarki, do których zwykli zwiedzający nie mają dostępu. Można śmiało powiedzieć, że Luwr jest jednym z bohaterów filmu, nie mniej ważnym od samego Belphegora. "Belphegor - upiór Luwru" to film w sam raz na letni wieczór i niezobowiązujący wypad do kina. Ostrzegam jednak, że silniejszych wrażeń oczekiwać mogą tylko dziesięcio-dwunastolatki, gdyż starsi widzowie szybko dostrzegą śmieszność i niepotrzebne napuszenie. Ale jeśli wymagania nie będą przesadnie wysokie, to uroda Sophie Marceau, piękne zdjęcia Luwru i dobra muzyka, zapewnią miłą rozrywkę. A o to chyba chodzi podczas wakacji.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones